Stołeczny ratusz ogłosił listę projektów, które dopuścił do głosowania w budżecie obywatelskim. Na starej Sadybie mieszkańcy będą mogli wybierać między tylko trzema projektami.
Tegoroczna edycja budżetu obywatelskiego w Warszawie zapowiada rewolucję. Po gruntownej zmianie reguł budżetu, mieszkańcy stolicy zgłosili o połowę mniej projektów niż w poprzednich latach. Dziś okazało się, że z tej mocno zawężonej liczby trzeba odliczyć kolejne projekty, które nie przeszły weryfikacji urzędników. W efekcie, z pięciu projektów zgłoszonych na starej Sadybie mieszkańcy Mokotowa będą mogli wybierać tylko trzy.
Najdroższy projekt dopuszczony do głosowania na starej Sadybie dotyczy zaplecza kąpieliska przy Jeziorku Czerniakowskim. Za 600 tysięcy złotych autor pomysłu, Marek Maliszewski, proponuje wyremontować elewację budynku WOPR-u (obecnie OSiR) przy Jeziornej 4. Dodatkowo planuje ocieplić budynek i zainstalować w nim trzy łazienki dla użytkowników pobliskiego kąpieliska. Przed dawną bazą WOPR ma jeszcze powstać podjazd dla niepełnosprawnych oraz ozdobny drewniany płot i drewniana brama.
Jedną trzecią mniej (385,5 tysiąca) ma kosztować drugi projekt – rewitalizacja placu zabaw na Skwerze Ormiańskim. Anonimowy autor chce wymienić nawierzchnię placu oraz zamontować trampolinę i dwa bujaki. Remont mają przejść huśtawki i urządzenia do ćwiczeń. Zgodnie z planem ma powstać też nowy domek z dwoma zjeżdżalniami i drabinkami, a poza placem, na twardym podłożu również cztery stoły do gry w szachy i inne gry planszowe.
Do głosowania dopuszczono również projekt polegający na zakupie nowości książkowych do biblioteki publicznej nr 27 przy św. Bonifacego 90. Na zakup i oznaczenie 500 książek, Maria Horak Minkowicz chce przeznaczyć 20 tysięcy złotych.
Stołeczni urzędnicy odrzucili projekt zegara astronomicznego, który za 225 tysięcy miał stanąć przy placu Rembowskiego. Jako powód negatywnej decyzji podano to, że projekt nie ma szans na powstanie w ciągu 12 miesięcy, a taki jest wymóg budżetu obywatelskiego. Z wyliczeń załączonych do decyzji wynika, że na skompletowanie dokumentacji (w tym opinii i zezwoleń od różnych instytucji), przeprowadzenie przetargu i wybudowanie zegara potrzeba co najmniej 19 miesięcy. Co ciekawe, rok wcześniej niemal taki sam projekt został zweryfikowany pozytywnie. – W ubiegłym roku problemem było wykonanie przyłącza elektrycznego, które miało zasilać zegar. Ale w tym roku zrezygnowałem z tego pomysłu na rzecz tzw. mechanizmu społecznego, więc projekt jest teoretycznie prostszy – dziwi się autor pomysłu, Maciej Wojas. Zwraca też uwagę na niekonsekwencję urzędników. – W tym roku niespodziewanie doszedł wymóg przeprowadzenia badań archeologicznych w miejscu budowy zegara, choć rok temu o tym wymogu nie było w ogóle mowy – śmieje się. Wojas może się jeszcze odwołać od decyzji urzędników. Ostateczny werdykt poznamy 28 sierpnia.
Jeszcze przed dzisiejszym ogłoszeniem decyzji weryfikacyjnych, z budżetu obywatelskiego wycofała swój projekt Katarzyna Derkacz Gajewska. Za 343,5 tysiąca chciała ona wykonać z żywicy epoksydowej i piasku rzeźby, które nazwała czerkokrokodylusami. Miały przypominać w technice wykonania rzeźby z Bulwaru Wiślanego i stanąć wzdłuż brzegów Jeziorka Czerniakowskiego. Nie udało nam się dowiedzieć od autorki, dlaczego wycofała swój pomysł.
Sanitariaty nad Jeziorkiem Czerniakowskim czy plac zabaw w parku?
Aktualności Sadyba